Nie zostawiła nic oprócz czerwonego odcisku swoich wyszminkowanych ust na białej karteczce przytwierdzonej do lodówki magnesem w kształcie i kolorze wyrośniętej, drożdżowej babeczki. I może jeszcze trochę zapachu na poduszce, ale to się lada chwila ulotni, więc opadł bezwładnie na miejsce w którym spała tej nocy i z zamkniętymi oczami odtwarzał ją zachłannie centymetr po centymetrze.
Kiedy wstał, złośliwa karteczka wisiała nadal, więc obejrzał ją dokładnie z każdej strony, ale mimo najszczerszych chęci nie znalazł żadnego numeru, żadnego adresu, nie znalazł nawet imienia, nic, prócz czerwonej szminki. Musiałby być zapalonym, napalonym detektywem, żeby ją w ten sposób znaleźć.
Ah no tak, nie przedstawiłam Wam naszego bohatera.
Karol Koral był zapalonym, napalonym detektywem.
Najnowsze komentarze