jak każdy chłopiec plany kiedyś miałem
dalekosiężne i nad podziw śmiałe
nie miałem zaś wątpliwości
szlag trafił wszystko przyznam teraz szczerze
ja - jeszcze jeden poeta w ofierze
złożony całej ludzkości
sam Bóg mi chyba wcisnął tę robotę
jest restauracja obok spory hotel
złocone gzymsy i klamki
choć w pożyczonych od kelnera butach
ja do wszystkiego mam się przydać tutaj
więc poleruję dziś szklanki
znów się nie sprzedał ani jeden tomik
i już od rana z głodu w uszach dzwoni
przecież poeta też człowiek
dziś uroczysta przy świecach kolacja
piękne kobiety w kosztownych kreacjach
i wyfraczeni panowie
choć siły miałbym tylko na wyżerkę
dostałem tacę i kelnerską ścierkę
szkło brudne znoszę do baru
ktoś mną potrząsa jak kośćmi w kasynie
-"podwójną szkocką na lodzie mi przynieś!"
widać że jest już po paru
-"a dla tej pani wytrawne Martini!"
tu gest niedbały w twoją stronę czyni
i widząc cię oddech tracę
gdy się przyglądam karminowym ustom
i śladom szminki na szklance gdy pustą
odstawiasz wolno na tacę
wniesiono z kuchni trzy cielęce udźce
już pierwsi goście biorą czyste sztućce
i w moją stronę nie patrzą
na stołach kawior homar i langusta
ja szkła krawędzią której tkną twe usta
być chciałbym choćby i na czczo
Komentarze
Za Norwidem
Jakżeż teraz dosłownie brzmią słowa Norwida - "Poetą się nie jest, Poetą się bywa" . A w Polsce uznanie tylko pośmiertne w zwyczaju być musi, a i to nie zawsze. Choć Polacy nie gęsi i swój język znają (?) prędzej obcokrajowców godnie czczą i chwalą.
Pozdrawiam, wiersz wyśmienity!
Dal
Powstaje pytanie, czy lepiej
Powstaje pytanie, czy lepiej być najlepszym poetą wśród kelnerów, czy najlepszym kelnerem wśród poetów? Szkoda, że - jak wynika z wiersza - ani jedno, ani drugie nie daje szczęścia. Ot dylemat. Wiersz super.
Paweł Stefanowicz
bardzo zgrabne, życiowe,
bardzo zgrabne, życiowe, wesołe, podoba się