W piec rzuciłam
twoje słowa
na papierze
ogień płonie
i powoli
czarna strona
czarna sadza
śpiew zalewa
śpiew twój rzewny
tak mi znany
słowa w fałszu wykapane
i sklecone w zdania piękne
a jak czysto...
lecz co znaczą?
wiem co kryło sie pod nimi
siedem barw tak pięknych
na mym niebie tęcza
po deszczowej zawierusze
parasolkę połamałam
na początku mojej walki
z goła głową
naprzód biegłam
mokra cała
włosów kosmki
na mej twarzy pozlepiane
i sukienkę gdzieś zgubiłam
biegłam naga
tak bezbronna
ale szybko coraz prędzej
bo tę tęczę tam ujrzałam
i dotarłam do tej pięknej
co spowiła mnie barwami
przystroiła w blasku kolor
i rozkwitła mnie fiołkami
w piec rzuciłam
twoje słowa
w niebo poleciała
celuloza
Najnowsze komentarze