Jesteś tutaj

Ziemowit - blog

Komunikat o błędzie

  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 705 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 706 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 707 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 709 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_environment_initialize() (line 711 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 159 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 160 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 161 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 162 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 163 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 164 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 165 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in include_once() (line 166 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/sites/default/settings.php).
  • Warning: ini_set(): A session is active. You cannot change the session module's ini settings at this time in drupal_settings_initialize() (line 799 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
  • Warning: session_name(): Cannot change session name when session is active in drupal_settings_initialize() (line 811 of /home/concept/domains/concept.kylos.pl/public_html/includes/bootstrap.inc).
Obrazek użytkownika Ziemowit

Łódka Przeznaczenia

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Każdy ma swoje marzenia. Niektóre z nich się ziszczą, inne - wręcz przeciwnie. Niektórzy pragną odnaleźć drugą połówkę za każde poświęcenie, inni chcą by ich bogactwa nie miały granic. Są wy-kwintniejsze
marzenia: o chwale, staniu się legendą... Moim marzeniem było przeżyć niesamowitą przygodę.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wiele wody upłynęło odkąd zawitałem na tym świecie. Minęło wiele pięknych oraz smut-nych chwil. W pewnym wieku chłopiec musi wyruszyć w podróż, przynajmniej tak jest w mojej wiosce. Jedni wracali żywi, inni martwi, a o niektórych słuchy znikały. Właśnie dziś moja podróż się rozpocznie. Przyznam szczerze, iż nie radowało mnie to, gdyż przywiązałem się do tego miejsca nie znając innego. W istocie wydaje się to dziwne, ale cóż na tym świecie takowe nie jest?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- To twoja ostatnia wieczerza w twoim domu, mój synu. – jego słowa pierwszy raz odkąd go znam okazywały emocje. Jego głos się chwiał. Uznałem, że lepiej będzie jeśli udam, że tego nie zauważyłem. – wyruszysz stąd jako chłopiec nie znający podłości świata.
- Ojcze. . .
- Nic nie mów. Tylko słuchaj. Nie bądź sprzeczny z samym sobą i najważniejsze, obiecaj mi, że jeśli odnajdziesz swoją matkę, a moją żonę wręczysz jej to – jego oczy stały się lekko zwilżone. Podał mi dziwny naszyjnik – Noś go dopóki jej nie spotkasz.
- Obiecuję, ale jak ją poznam?
- Poznasz i zrozumiesz.
Mój ojciec przytulił mnie tak jakbyśmy nigdy nie mieli się już zobaczyć .Właściwie to przytulił mnie po raz pierwszy i rzekł mi do ucha tak żeby nikt nie słyszał.
- Żegnaj.
Zwróciłem się w stronę rzeki zwanej „Przeznaczenie”. Wsiadłem do łódki zwanej „Czasem” i zacząłem wiosłować, a z moich oczu poczęły płynąć łzy, które nazwałem „Łzami rozstania”. Noc najspokojniejsza od lat pozwoliła bym doszedł do siebie. . . przynajmniej powierzchownie. Księżyc lśnił blaskiem przenikającym wszystkie moje czyny znane i nieznane. Może to tylko moja wyobraźnia?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wiosłowałem już kilka godzin, aż do moich uszu doszło coś niesamowitego:
Każdy z nas jest wyjątkowy,
Nie potrzeba nikomu szczęśliwej podkowy.

- Cóż za głos. W jednej chwili ukoił moje serce? Skąd on pochodzi?
Jesteś jeszcze młody!
Nie spoglądaj do wody.

- Czego chcesz?
Nie jest ważne to czego chcę, teraz istotne jest to czego TY chcesz!
- Czy szukasz pomocy?
Zbyt długo byłam ze swoimi problemami by stawać siebie na pierwszym miejscu,
- Pomożesz mi dotrzeć do brzegu?
nie mogę ingerować w twoje życie mogę tylko pokazać ci drogę. . .
- Pokaż się!
Dobrze, pokaże ci się. O to ja, „POTFUR”. Nie krzycz zbyt głośno.
Nie wydałem żadnego dźwięku. Istota, która weszła na moją łódkę, nie mogła być człowiekiem; to raczej bogini. Nie wiem czy łódka kołysała się na boki, gdy ją ujrzałem . . . Księżyc oświetla jej nagie ciało. Długie szatynowe włosy przykrywały sterczące, jędrne cycuszki. Kiedy spojrzałem w jej oczy, wiedziałem, że zrobię dla niej wszystko i nawet więcej. Zanim przemówiła zaszczyciła mnie swoim uśmiechem, był on niespotykanie przenikliwy i szczery. Lekko przechyliła głowę w prawą stronę i zapytała:
Czy dotrzymasz mi towarzystwa?
- Tak.
Nie mogę nigdy zasnąć.
Gdybyście byli młodym niedoświadczonym, skrajnie czystym chłopcem, w którym buzują hormony, nie pomyśleliście, że tu chodzi o to by . . .
Chciałam z kimś. . .
prawda że to jak spełnienie . . .
. . .porozmawiać?
. . .najgorszego koszmaru?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Noc upłynęła niezwykle szybko i choć nie wydawało się to na początku dobrym pomysłem, wieczór okazał się cudowny.
Zamknij oczy.
Zamknąłem, Bogini pocałowała mnie w oba policzki.
Nie otwieraj oczu, Buziaki.
Usłyszałem plusk. Kiedy otworzyłem oczy - jej już nie było, jednak nadal czułem jej ciepło, a właściwie całusy na policzkach. Nie chciałem się ruszać by nie utracić tego przedziwnego uczucia. . . starałem się zapamiętać każdy szczegół, każdy detal. Jak układały się jej włosy gdy wietrzyk zawiał, jak wyglądały rysy jej twarzy oraz jakie to uczucie otrzymać pocałunek od bogini. . . nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Młodzieńcze. . . – ktoś mnie trącał. – młodzieńcze!!!
- Tak . . . – znowu zasnąłem

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Obudziłem się. Na wpół przytomny rozejrzałem się wokół. Nie byłem ani w łódce, ani w żadnym miejscu, które bym znał. Obok łóżka, w którym leżałem, stało krzesło, a na krześle siedział . . . niski człowiek z brodą tak długą, jak jego wzrost.
- Wydajesz nie być się zaskoczony, Czyżbyś nigdy nie spotkał tak dostojnego, przystoj-nego i wielkiego krasnoluda jak ja?
Więc to krasnolud. . .
- Milczysz, więc nie zaprzeczasz HA! Jestem Dimir.
- Ja jestem . . .
- Nie obchodzi mnie to młodzieńcze. Uratowałem ci życie tylko . . .
- Uratowałeś mi życie?
- Na młot wielkiego Kaca! Nic nie pamiętasz. Niech młot wielkiego Kaca ma cię w swojej opiece. Twoja łódź się rozbiła podczas sztormu. Teraz to nieważne. Uratowałem Ci życie nie bez powodu! Masz zanieść ten – wskazał palcem na stolik obok mnie – list Estradzie.
- Estradzie?
- Tak, Estradzie. Niech cię pieprznie młot Kaca! Estrada to przywódczyni elfiego zakonu. Łatwo ją rozpoznać. Do każdego mówi „mój słodziutki prostaku”. No może nie do każdego, ale do ludzi. A teraz wstawaj i zanieś jej ten kopnięty list przez samego Benkara z Abi!
Cóż było robić? Podniosłem się i zauważyłem, że jestem . . . nagi.
- Na wielkiego Kaca, ubierz się najpierw!!
- Przecież tu nie ma ubrań
- Niech Cię Benkar połknie! Jesteś w domostwie odnowy!!! Wystarczy, że pomyślisz, iż jesteś ubrany!!!!!
Pomyślałem o zbroi i płaszczu mego ojca.
- Właśnie tak, młodzieńcze! Teraz weź ten list i wynoś się!!!!
Wziąłem list i . .
- EE. . . gdzie jest wyjście??
- Nawet sam topór wielkiego Bo by się złamał. Zapomniałbym: weź jeszcze miecz oparty o płot.
- Jaki płot?
- Odwróć się, młodzieńcze.
Za mną był płot otoczony zielenią i kwiatami. O płot oparty był miecz. Podszedłem doń i podnio-słem go . . . był okropnie ciężki i wtedy pomyślałem, że chce go mieć na plecach, skoro muszę go wziąć. Miecz zniknął z moich dłoni i znalazł się na moich plecach.
- Myśl o wyjściu, albo niech cię
Pomyślałem o wyjściu, bo nie miałem ochoty dłużej już jego słuchać. . . wyszedłem

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Na zewnątrz świeciło słońce, a ja stałem w lesie. Słyszałem śpiew skowronków, stukania dzię-ciołów oraz szum liści powiewających na wietrze. Za mną była jedynie chatka, a przed nią tabliczka z napisem. Napis głosił „Gospoda pod sikającym motylem - pięć gobli za noc”.
- Na Benkara! A ty wciąż tutaj? Idź w tamtą stronę – wskazał palcem w głąb lasu. – za lasem jest jakaś elfia wioska . . . no idź!!
- Zanim pójdę, chcę o coś zapytać. Czy przy rozbitej łódce nie było kobiety?
- Nie młodzieńcze, znalazłem jedynie łuskę . . . na nic się nie przyda, więc możesz ją wziąć – wsadził mi łuskę do kieszeni – a teraz idź
Poszedłem.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Czyżby ta niebiańska istota była zaledwie wytworem mojej wyobraźni? Czy też nie?
Droga wcale nie była łatwa, przez ten cholerny miecz. Czas upływał dzień powoli stawał się nocą. Zmęczenie zaczynało wdawać się mi się we znaki. Głód również zaczął mi dawać o sobie znać... Może czas zrobić sobie przerwę. Zdjąłem miecz z pleców i oparłem go o najbliższe drzewo. Obok drzewa rosły poziomki więc zerwałem cała garść. Usiadłem opierając się o to samo drzewo, o które oparłem miecz i począłem jeść. Była smaczna, zbyt smaczna . . .
- Dagonari!!!!! – ledwie usłyszałem to dziwne słowo, a mierzono do mnie z wielu łuków.
- Dagonari!!!!!
- Nie rozumiem . . .
- Więc dobrze, przemówię w twoim marnym języku. Zbezcześciłeś las i musisz ponieść za to karę. Hm . . . śmierć nie jest dobrą karą. . . – mówiąc te słowa, wyczuwałem płynącą w nich pogardę. Postać się nie pokazywał była gdzieś ukryta . . . jedyne co widziałem to łuki mierzone we mnie.
- Czy jesteś elfem??
- Cóż to za pytanie? Czyżbyś nie rozpoznał dostojnego głosu? Czyżbyś nie widział łuków??
- Chcę spotkać się z Estradą
- Czyżbyś kpił z dostojeństwa? Ktoś taki jak ty?
- Mam propozycję pokoju od Dimira. . .
- Nie wyczuwam w twym głosie kłamstwa. Dagonari khut!!!!!
Nim zrozumiałem , leżałem na ziemi i traciłem przytomność.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Znowu się spotykamy. Potowarzysz mi i tej nocy??
- To będzie dla mnie zaszczyt
Tym razem nie będziemy nic mówić, po prostu pobądź ze mną.
- Dobrze.
To dziwne. Poczułem jakby łódka kołysała się na boki. Po raz drugi zobaczyłem boginię tym razem przytuliła się do mnie i patrzyła w księżyc w pełni.
Może upłynęła chwila, a może wieczność, gdy ona powiedziała:
buziaki. . .
Nim je otrzymałem . . .

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

. . . ocknąłem się. Leżałem na czymś twardym, nad moją osobą stał ogromny mężczyzna odziany w kapotę ważącą tyle co ja sam. Był chyba elfem, miał sterczące uszy.
- Nie przyglądaj mi się tak, idioto! Wystarczy tego leżenia! – trącił mnie butem - Wstawaj k***sie! Nasza przywódczyni Estrada, nie jest pieprzoną dziwką, która czeka, żeby zarobić!!!
Wstałem. Głowa bolała mnie jakbym miała zaraz uciec ze swojego miejsca.
- No, przejdź przez te cholerne drzwi, pieprzony człowieku . . .!!! - wskazywał drzwi palcem - No toć ku**a! - na jego twarzy pojawiały się żyłki - Myślisz, że możesz ignorować strażnika wejścia?? Ty pierd . . .
Wygląda na to, że nawet tutaj są istoty posiadające ADHD. Myślałem, że to choroba ludzi mieszkających w mojej wiosce. Szczególnie Dantego i Homera. Nie chciałem słuchać już tego niezbyt miłego gościa. Przeszedłem przez drzwi, które wskazał.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

DANTE I HOMER

Dante i Homer byli bliźniakami Dante był poetą. Homer również.. Pamiętam jakby to się stało dziś, gdy poznałem ich w szkole. Osiłek ich zaczepił mówiąc im jacy są głupi i brzydcy. Osiłek popełnił błąd i nim się spostrzegł, bracia bliźniacy już go przewrócili i kopali. Taki impuls.
To nie jedyny przypadek, w którym pokazało się ich ADHD. Podczas lekcji nagle zaczęli chodzić po klasie . . . nauczycielka strasznie się wkurzyła i na nich nakrzyczała. Dante i Homer znowu dali upust swoich emocji . . . tym razem na wyzwiskach się skończyło. Trafili do dyrektora, który zaczął na nich krzyczeć . . . jego również obrazili. Później do burmistrza, który również na nich nakrzyczał . . . później był premier, prezydent, aż w końcu trafili do więzienia. Wtedy odkryto chorobę ADHD.. Z więzienia wrócili jeszcze bardzie impulsywni.
Choć ich młodzieńcze wybryki nie wskazywały na to, Homer został poetą, stracił wzrok wpatrując się słońce. . . zaś Dante uwielbiał mówić o muzyce oraz napisał parę znanych utworów. Jeden z nich opowiadał o czyśćcu, niebie oraz piekle.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Komnata nie była bogato zdobiona. Gdyby nie wielkość pomieszczenia stwierdziłbym, że jest to zwykły dom, no może nie taki zwykły, przecież nie w każdym domu wszechobecne są rośliny . . . rosnący stół, rosnące krzesła, kaktusowe łóżko, chyba co w styl akupunktury, no i najfajniejsze . . . kwiatkowe ściany, które co gorsza pachniały. Ile musi to podlewać? Jeny . . . Najdziwniejsze były schody stworzone z pozwijanej trawy. To właśnie po nich schodziła elfia przywódczyni Estrada. Jej czarne włosy przełożone do lekko przesłaniały jej sylwetkę. Kiedy mój wzrok spotkał się z jej zdawało mi się, iż strzała przeszywa mnie na wylot.
- Keth powiedział mi, że masz dla mnie jakąś propozycję pokoju, wybacz mi brak manier, ale nie jestem w nastroju. –zapewne chodziło o te dni, ja to mam szczęście. – nie rób takiej miny mój słodziutki prostaku
- Proszę, oto list od Dimir – nie miałem pojęcia gdzie jest ten list, dlatego myślałem o nim intensywnie, a on pojawił się w mojej ręce. –
- Imponujesz mi, mój słodziutki prostaku, że znasz podstawę magii siebie.
- Proszę. – udałem, że nie usłyszałem tego, co mówiła.
Wyciągnąłem ku niej rękę trzymającą list, nasze dłonie się spotkały Naszyjnik, który nosiłem, zaczął świecić, a właściwie zdawał się imitować płomień. Przypomniałem sobie słowa ojca „Poznasz i zrozumiesz.”. Zamiast zabrać mi list rzuciła się na mnie. Ściskała mnie niczym słoń depczący mrówkę. Z jej twarzy spływał potok łez.. Po chwili przestała mnie ściskać i powiedziała do mnie:
- Nie sądziłam, że kiedykolwiek Cię spotkam mój synu.
Słowa nie mogły wyrazić tego, co w tym momencie czułem, dlatego zdjąłem naszyjnik i zapiąłem go na jej szyi.
- Czy wiesz co mi oddałeś???
- Naszyjnik. . .
- To nie jest zwykły naszyjnik, jak już pewnie słodziutki synku zauważyłeś. On jest jego sercem i duszą.. Oddałeś mi jego całego. To symbol jego wiecznej miłości, w co niewielu teraz wierzy. To przez tą wojnę.
Dopiero po tych słowach uświadomiłem się, że ojciec nie żegnał się ze mną, tak jakbyśmy mogli się jeszcze spotkać. Powiedział „Żegnaj”., nie „do zobaczenia”. Poczułem wzbierający smutek i agresję. . . rządzę niszczenie.
- Czy to znaczy, że ojciec umarł?
- Tak i nie. Jego życie doczesne zakończyło się i właśnie powstało znów do życia. To co mi dałeś to jego dusza i serce, cóż - jest przy mnie. Ten słodziutki prostak nie zapomniał tamtej obietnicy. . Pozwól, że ci ą opowiem

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

SERCE

Miłość nieszczęśliwa. On próbował odkryć swoje przeznaczenie. On odchodził z krainy fantazji. Gdy zbliżał się dzień powrotu, ich miłość spełniła się zarówno fizycznie jak i psychicznie. . . On obiecał oddać jej swoje serce tak jak uczynił to kiedyś ojciec tej dziewczyny.
On wrócił do swojego świata. Minęło dziewięć miesięcy i zastał niespodziankę przed drzwiami - syna z kartką:
„To twoje dziecko, ja nie mogę dać mu wyboru, ale ty możesz.”

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Wybacz, mój synu, braku szczegółów , ale muszę przeczytać ten list – jej głos był smutny i radosny jednocześnie.
- Rozumiem.
Przeczytała list i rzekła:
- Spisałeś się dobrze. A teraz wracaj do rzeki przeznaczenia, przez roślinę kiki!
- Ale mam. . .
- KETH PERICULOUS!! – odwróciła się tak, iż drzwi znajdowała się za jej plecami.
Keth pojawił się z nikąd.
- Wzywałaś mnie Pani? Czyżby ten sku***n?
- Zabierz go sprzed moich oczu.
- Tak Pani!
Keth podniósł mnie jedną ręką i wyrzucił za drzwi . . . dosłownie. Leciałem niczym Mały Adamek u szczytu formy.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

MAŁY ADAMEK – SKOCZEK

Adamek od dziecka był chucherkiem. Śmiano się z niego, że wygląda jak szkielet. Do tego nie był zbyt wysoki.. Adamek zawsze lubił skakać. Na początku była skakanka.. Rodzice nie przejmowali się tym, bo sądzili, że z tego wyrośnie. Nie mylili się - Adamek wyrósł ze skakanki. Zaczął jeździć na nartach . . . z nałogu w nałóg - jeździł na nartach w górach i na pustyni. Tylko by jeździł Rodzice i na to przymknęli oko. Adamek po kolejnych latach ćwiczeń postanowił przeskoczyć rzekę przeznaczenia. Wybudował skocznię, pokrył ją lodem wlazł na sam szczyt i poleciał. Nikt od tamtej pory go nie widział. Czasem patrząc na gwieździste niebo oraz widząc spadająca gwiazdę mówili: Może to Mały Adamek wraca do domu

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wiele rzeczy nauczyłem się podczas tej podróży, a właściwie niewiele, a jednej: jak wstawać. Ta umiejętność mi się przydała, gdyż znowu musiałem wstawać.
- Żebym Cię tu ku***a więcej nie widział ty *** . . .
Elfie wioski, przypominają jeden wieli las, a właściwie domki wbudowane w drzewa z ogromnymi drzwiami, czyli wielki las. I gdzie ja znajdę kiki? Elfy spoglądały na mnie jak-bym spalił im dom. . . wolałbym do żadnego nie podchodzić. Nie pozostał mi nic innego jak natężyć wzrok i szukać czegoś niezwykłego. To proste . . to tylko wioska elfów . . . nic specjalnego.
Natężyłem wzrok . . . dzień powoli przemienił się w noc. Czy to wioska ma gdzieś początek i koniec??? To jeden wielki las!!!! Miałem dość wytężania wzroku. . . idę na tą pieprzoną górę, tam gdzie stoi tylko jedno drzewo . . . może to tam.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Przy drzewie stał Keth.
- Kur**a gdzie ty się ku***a szwędałeś? Lepiej nic kur***a nie mów. CO tak się gapisz kut**a? Byłem szewcem przed wojną. . . . moja Pani kazała przypilnować byś szedł do tego kiki, tam gdy będziesz w środku, zetnij roślinę. Jakbyś nie wiedzieiał głupku to jest kiki . . . Dobra to moja ku***a rola się tu kończy, a że czekałem na ciebie długo to . . .
Zrzucił mną . . . znowu..
Nienawidzę bycia dorosłym, cały czas się leży, a później wstaję . Nienawidzę!!!!

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Do drzewa wejść było ławo. . . roślinka, którą miałem ściąć nie była wielkich rozmiarów, jak nietrudno się domyślić była twarda, niczym kamień! Pomyślałem o czymś ostrym, miecz pojawił się w moim ręku. Złapałem oburęcznie i walnąłem z całej siły w kiki. Moje ręce trochę dygotały o uderzeniu. Miecz wbił się w kwiat, wyjąłem go i . . .

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Na młot wielkiego Kaca!!!! Udało Ci się!!!
- Jak . . .
- Topór wielkiego Bo miał na ciebie oko młodzieńcze. Dziękuję ci za to co uczyniłeś

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- Synu nic nie mów . . . dziękuję ci za to co uczyniłeś!
- Ojcze !!!

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ostatnim razem nie mieliśmy tyle czasu, ile mamy dzisiejszej nocy.
- Kim ty tak naprawdę jesteś?
Nie będę ci już zwodzić jestem boginią, krainy z której właśnie wracasz.
- Czy to znaczy, że nie jesteś prawdziwa?
Jestem prawdziwa, wieczna. Byłeś dla mnie bardzo miły, dlatego mam dla ciebie trzy podarunki.
- Jakie brzmi twoje imię?
Niektórzy nazywają Dafrą inni Afrodytą. . . teraz posłuchaj. Pierwszy podarunek: nie zapomnisz, drugi buziaczek ode mnie.
Pocałowała mnie, przelewając na mnie uczucie błogości i zaspokojenie. Niebiański pocałunek.
I ostatni wybór. Chcesz być ze mną i umrzeć na łódce czy wolisz pozostać młodym i wrócić do wioski?

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

A teraz nadszedł czas dokonania wyboru czytelniku!!!! Co wybierasz? Dafrę czy życie??

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wybieram Dafrę

- Wybieram ciebie Dafra!
Była ze mną wiecznie, pokazała mi cały świat, którym rządziła. Pokazała mi swoje obowiązki oraz dała mi miłość. Lata płynęły, a ja się postarzałem, aż w końcu przyszedł czas.
To nasza ostatnia noc razem. Czyż nie jest tak samo jak podczas dnia w którym się poznaliśmy.
- Nie. Wszystko się zmieniło. Teraz to nie ja żegnam się z tobą, a ty ze mną.. Pozwól że wyrażę to co czuję wierszem, nie jest dobrym jednak powstał z głębi serca:
-
Moje życie bogini odmieniła,
Pokazała mi czym jest pełnia życia!
Przez te lata nic się nie zmieniła.
Moja poezja przy niej malutka, wręcz tycia.
Tak jak ją poznałem tak ją pożegnałam.

Ostatni raz spojrzałem na księżyc. Patrzyłem na boginię, nie żałowałem wyboru.
- Złap mnie za rękę
Trzymała moją prawą rękę. Spojrzałem jej głęboko w oczy po raz ostatni
- Kocham Cię! – mówiłem ostatni raz

Po tych słowach umarł ściskając prawą ręką ukochaną, zaś lewą ściskając jej łuskę.
Trzymała go mocno za prawą rękę. Puściła. Zauważyła, że trzyma coś w lewej ręce. Była to łuska, którą zgubiła, a której szukała. Nie sadziła, że może pokochać kogoś takiego jak on. Mając tą łuskę wcześniej mogłaby uczynić go bogiem .
Wraz z nim wyschła Rzeka Przeznaczenia i umarł świat magii i fantazji. . . świat przeznaczenia. Nie ma już fatum.

****

Wybieram życie

Płynąłem łódka z powrotem do wioski. Kiedy wróciłem do wioski, powiedziano mi, że mój ojciec nie żyje. Nie uwierzyłem - przecież żył wraz z moją matką.
Upłynęły lata.
Choć posiadam żonę i dzieci - nie jestem szczęśliwy, choć okazuje mi miłość na każdym kroku to ja czuję się samotny. Czy to możliwe bym się w zakochał w bogini? Pożegnałem się z dziećmi i żoną i poraz ostatni płynąłem po „Rzecze Przeznaczenia”, łódką. Zatrzymał się o się daleko od brzegu. Wskoczyłem do wody trzymając łuskę bogini. . .

Był już stary i niedołężny - utonął, jednak za nim to się stało zobaczył boginię, która okazała mu łaskę, pokazując swoje oblicze, to był czwarty i ostatni podarunek. Burza przywiodła jego ciało do domu . . . Dokonał złego wyboru!

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Każdy ma swoje marzenia. Niektóre z nich się ziszczą, inne - wręcz przeciwnie. Niektórzy pragną odnaleźć drugą połówkę za każde poświęcenie, inni chcą by ich bogactwa nie miały granic. Są wykwintniejsze marzenia: o chwale, staniu się legendą. . . . Moim marzeniem było przeżyć niesamowitą przygodę. Teraz, gdy już nie żyję, wiem, iż moją przygodą byłą miłość do bogini.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Obrazek użytkownika Ziemowit

Rudowłosa

Moją pracę dedykuję Dagmarze Milcarz.

Dawno, dawno temu za górami, za lasami żyła piękna kobietka o rudych włosach. Jej dotychczasowe wybory niebyły, aż tak złe, jednak sama uważała że są fatalne! Zadręczała się powodu swoich decyzji tak długo, iż zamknęła się w sobie. Okrywając siebie skorupą . . .
Nagle przyszedł dzień podczas, którego rudowłosa podjęła spontaniczną decyzję zwiedzania świata.
Szła łąką. Kwiaty rozwijały swoje pąki. Zapach Kwiatów unosił się w powietrzu. Jutrzenka delikatnie kołysała zielonkawą trawę. Łąka iskrzyła kolorami. Zdawało się, że tęcza nie miała tyle barw ile ta łąka. Słońce oświetlało przepiękną kobietkę – rudowłosą, która niczego nie zauważała, przez co deptała kwiaty.
Szła przed siebie, aż spotkała prawiczka zbierającego kwiaty dla ukochanej.
- Nie depcz tych kwiatów Pani!
- Dlaczego?
- Nie nisz piękna tych kwiatów. Ich urok przeminie samoistnie. Rozejrzyj się jak tu cudownie! Ile kolorów! Ile kwiatów! Ile zapachów!
Rudowłosa posłuchała rady prawiczka i dalej szła ścieżką, nie niszcząc piękna. . .
Szła dalej, aż spotkała obłąkanego doktora, który powtarzał sam do siebie:
- Muszę zamknąć piękno tej łąki, tych kwiatów, żeby nigdy nie przeminęło!
Doktor był młodym przystojnym mężczyzna.
Rudowłosa nie zważając na doktora ruszyła dalej. . . Spotkała ducha.
- Pokaże ci przyszłość. OrpaEu!
Rozbłysnęło światło!
Rudowłosa widziała przed sobą starszego mężczyznę wraz ze starszą kobietą na pustkowiu. Byli szczęśliwi patrzyli sobie w oczy.
- Mężczyzna to prawiczek, którego spotkałaś, a ta kobieta to jego ukochana. Ich młodość i piękno przeminęły, ale uczucia tej pary rozkwitły, jak kwiat niegdyś na tym pustkowiu . . . OrpaEu!
Rozbłysnęło światło!
Przed oczyma rudowłosej znajdował się grób.
- To grób doktora, który tak bardzo chciał zachować piękno łąki, że zapomniał czym w ogóle jest piękno! Gdy łąka przestała istnieć, pogrążył się w rozpaczy i umarł. OrpaEu!
Rozbłysnęło światło!
Rudowłosa stała przed swoim domem i rozumiała:
- „Nie będę uciekać od przeszłości, ale nie będę rozpamiętywać złych chwil. Tylko te dobre!”
Po jej słowach pojawił się prawiczek, wręczył jej bukiet kwiatów i wianek.
Żyli długo i szczęśliwie. Rudowłosa już nie żałowała swych decyzji oraz zaczęła dostrzegać piękno, zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne.

Obrazek użytkownika Ziemowit

Gdybym mógł wszystko, to...

zmieniałbym za pomocą miecza i świat ten obróciłbym w proch. Jednak to nie zmieniłoby ludzkiej natury, która nie jest ani dobra ani zła. Ludzie mają wybór, którym obdarował ich Bóg. Ale człowiek ciągle zastanawia się nad tym, jak stać się Bogiem - wszechpotężnym i niepokonanym? Może dzięki magii (która istnieje) odkąd dwa światy połączyły się w jeden. Świat bez magii był jak dziecko - nie rozumiał, co się dzieje i jak to możliwe, że broń palna nie ma szans z mieczem. Nazywamy ich głupcami, a ja jestem dzieckiem tych głupców. Jednak opanowałem podstawy nekromancji oraz magii przywołań. Nie wiem jak mogę zniszczyć ten świat za pomocą stali. Może nie trzeba go niszczyć, a wystarczy go zmienić? Szczerze w to wątpię, gdyż ludzie posiadają instynkt i zawsze będą o coś walczyli, jak nie o posadę, to o terytorium. Jak nie o terytorium, to o kobiety. Świat tak został skonstruowany, jednak ja spróbowałem go zmienić. Oto moja historia.
Kiedy byłem mały moi rodzice zginęli, gdyż zabił ich wszechpotężny mag zwany Księciem Ciemności oraz Panem Nienawiści. Zabił kiedy ofiary się tego nie spodziewały. Miałem szczęście, gdyż nie było mnie akurat w domu. Byłem u mojej przyjaciółki Urszuli. Po powrocie zastałem jedynie ciszę i martwy rodziców w łóżku. Przybici byli do swoich łóżek mieczami. Teraz wiem, iż były to katany (najlepsze miecze samurajskie). Takich miecz nie należy kraść, otrzymuje się je. Właśnie to wydarzenie odmieniło moje życie. Choć moi rodzice nie znali magii, byli pierwotnymi obywatelami, których kochałem. Tamtego dnia postanowiłem, że nie pozwolę, aby coś takiego wydarzyło się kiedykolwiek indziej. Będę tym, który zakończy zło raz na zawsze. Może to moje przekleństwo? W każdy razie odziedziczyłem te dwa miecze jako spadek.
Pogrzeb był skromny.
Pogrążyłem się w zapachu zemsty oraz smaku smutku. Urszula nie potrafiła dotrzeć do mnie tak, abym przez chwilę poczuł się szczęśliwszy i nie myślał o zemście.
Udałem się do najlepszego mistrza, jakiego znałem Jackieā€™go Chanā€™a - mistrza oburęcznego stylu walki oraz człowieka znającego magię. To naprawdę wspaniały człowiek. Aby przekonać go aby stał się moim mistrzem, musiałem siedem dni i siedem nocy klęczeć przed drzwiami jego domu. Dopiero wtedy skłoniłem go, aby nauczył mnie wszystkiego, co sam umie i wie. Trening był trudny. Trwał ponad sześć lat. Obiecałem mistrzowi, iż nigdy nie powiem, na czym polegał trening. Dotrzymam tego. Mogę za to powiedzieć, że moja nienawiść narastała z każdym dniem. Tak naprawdę moja podróż rozpoczęła się po opuszczeniu miejsca, w którym nauczyłem się tak wiele. Czułem jednak, iż coś zatraciłem... Tym "czymś" była przyjaźń z Urszulą. W moim przypadku memento mori nabierało głębszego sensu ni z u innych ludzi. Może to dlatego, że nie przeżyli tego co ja? Często zadaję sobie to pytanie. Nie znam na nie odpowiedzi. Byłem już gotów, aby stawić czoło, tak przynajmniej mi się wydawało, mojemu wrogowi. Walka z nim była trudna, dlatego poległem. Teraz - po śmierci - myślę, że gdybym mógł wszystko to zmienić za pomocą miecza świat ten obróciłbym w proch (...) Świat tak został skonstruowany. Ja spróbowałem go zmienić i właśnie ta próba nie powiodła się. To skutki moich historii. Myślisz, że jest ona banalna, jednak tak nie jest. Lecz zanim ci to wyjaśnię, podzielę się z tobą moimi przemyśleniami, do których doszedłem podczas opowiadania tobie mojego życia przedwcześnie zakończonego. Widzisz, gdybym wszystko to mógł cofnąć...
Obiecałem, iż wyjaśnię ci dlaczego moja historia jest nieprzeciętna. Otóż w chwili, w której ją czytałeś, zatracałeś cząstki samego siebie, co sprawiło, że mnie ożywiłeś. Istnieje jedna rzecz, której ci nie wyjaśniłem. To reinkarnacja. Nekromancja to nie jest ożywienie umarłych, tylko jest to proces wskrzeszania samego siebie poprzez różne rzeczy. Leonardo da Vinci został wskrzeszony dzięki Monie Lisie, a ja ponownie wracam do życia poprzez tą opowieść. Nadal jednak czegoś nie rozumiesz? Na czym polega ożywienie, reinkarnacja, albo jak inaczej to chcesz nazwać. Otóż polega ona na tym, że do świata żywych powraca się jako nowo narodzone dziecko. Istnieje pewne ograniczenie: tracimy pamięć, którą ponownie odzyskujemy po kolejnej śmierci. Nie wiem, czy w pełni to rozumiesz, więc zaprezentuję ci kolejne przykłady.
Pierwszy z nich są Indianie, którzy uważają, że tracą duszę poprzez zdjęcia. Głupcy? Nie, oni pragną odrodzić się poprzez cudowne moce reinkarnacji.
Drugim z nich jest deja vu, które przytrafia się prawie każdemu z nas. Zapewne znasz to uczucie. To już było. Właśnie tak daje się we znaki poprzednie życie.
Kolejny przykładem są wielcy myśliciele. Zastanawiasz się - oni? Tak, oni. Wbrew pozorom ich sentencje oddziaływają na nasze umysły, co sprawia, że pomaga to ożywić ich dusze. "Chcę zostawić coś po sobie..." - niedokończony aforyzm. Jego zakończenie powinno brzmieć "po to, by móc znów żyć".
Została ostatnia sprawa. Czy można zbierać energię po to, by powracać ponownie? TAK! Poprzednie życia wpierają energię, jeśli zostawimy coś po sobie w aktualnym życiu. Czyż nie jest to wyśmienite? Wystarczy ćwiczyć jogę, napisać coś, co ktoś przeczyta... Właśnie tego nauczył mnie mistrz. Nie dotrzymuję obietnic? To nieprawda! Obiecałem, że nie wyjaśnię tego, dopóki nie nastąpi odpowiedni moment, a on właśnie nastał. Zanim umarłem, użyłem czaru przeniesienia na ten właśnie notatki. Wiedza jest wspaniała - jest zarówno darem jak i przekleństwem każdego z nas. Czy lepiej jest wiedzieć, czy być nieświadomym? Ten wybór pozostawiam tobie. Jeśli chcesz moją historię zapamiętać, nie będę ci w tym przeszkadzał, bo opłaca się to pamiętać. A jeśli chcesz zapomnieć - ja ci w tym pomogę. Gdybym mógł to wszystko zmienić tak, aby nie skończyło się w ten sposób... Zaraz, zaraz. Przecież właśnie to robię... Jak już wspomniałem, wiedza jest wspaniała. A teraz żegnam się z tobą i pięknie ci dziękuję.

Obrazek użytkownika Ziemowit

Alfa i Omega

Walka pomiędzy wszechpotężnym Bogiem i Mrocznym Panem trwa już od wielu tysiącleci. Zaczęła się jeszcze przed tym jak powstał człowiek, a nawet przed planem jego powstania.
Niewielu ma pojęcie o tym, że jedna z najbardziej znanych bitew rozegrała się podczas istnienia legendarnych stworzeń, a co gorsza, każdy o nich słyszał. . .
Rubi była najpiękniejszym Archaniołem, jaki kiedykolwiek powstał. Niekiedy słyszeć można było, iż była uczyła samego Gabriela, który w owym czasie był jeszcze aniołem - innymi słowy - dorastającym Archaniołem. Niestety, niewielu wie o jej istnieniu.
Czarny Pan wykorzystał szerzącą się śmierć wśród legendarnych zwierząt i stworzeń. Właśnie z przelewu ich krwi stworzył pierwszego demona. Jego imię na ówczesnym świecie szerzyło zgiełk, śmierć. Nawet wśród Archaniołów panował strach przed wymówieniem jego imienia. Każdy obawiał się z nim walki.
Rubi widząc to zeszła do świata śmierci i wyzwała tego demona na pojedynek. Nikt nie mówi o tej walce. Jedyne co jest powszechnie wiadome wśród nieba, piekła i Ziemi to skutki.
Na piękną niebieską planetę Ziemię zaczął spadać ogromny meteor, który zniszczył świat pradawnych zwierząt - dinozaurów. Walka zakończyła się remisem, choć zmieniła porządek panujący na Ziemi. Rubi straciła skrzydła, a demon poroże, zatracili też pamięć. Szóstego dnia po tej walce narodził się człowiek. Kobietę stworzyła krew czarna jak smoła, należąca do demona oraz anielskie skrzydła Rubi. Skrzydła dały jej piękno, a krew wybór.
Mężczyzna otrzymał poroże demona dające siłę i słodką jak miód krew anioła, dzięki czemu otrzymał wybór.
Dlatego właśnie kobieta oraz mężczyzna są przeciwieństwem. Alfą i Omegą, Ying i Yang. Nie mogą bez siebie istnieć, żeby znowu Rubi mogła zmierzyć się z demonem, jednak już na zupełnie innej płaszczyźnie .
Obecnie ludzie mają pozostałości po zdarzeniach z tamtych lat, chodzi o kość ogonową, która niegdyś była wyżej i podzieloną na dwie części. Ludzie nie latali zbyt często, co sprawiło przesunięcie i połączenie kości ogonowej. Bóg już dawno odpoczywał. Szósty dzień jest dniem demona, człowieka oraz śmiercią dinozaurów. Gabriel nazywa tamten dzień "Dniem Rubi".

Obrazek użytkownika Ziemowit

Król

Dawno, dawno... temu żył Król o imieniu nieznanym nikomu. Rządził sprawiedliwie oraz rozważnie. Nikt nie był bogatszy ani biedniejszy od pozostałych. Niestety, ruchem wskazówek zegara, przemijanych wschodów i zachodów słońca, wszystko to, co ów mężczyzna stworzył, poczęło zanikać.
Król usiadł na ławeczce w swoim ulubionym ogrodzie. Mężczyzna ten miał wiele ogrodów, lecz aby system, który stworzył był uczciwy, każdy miał do niego (a właściwie do nich) wolny wstęp. Dodać mogę, że wejść tam można było o każdej porze, w dzień czy w nocy. Siedział tak i myślał do końca dnia. Kiedy zaczęło się ściemniać, Król zaobserwował takie oto zdarzenie:

Dwa psy warczały na siebie, ale że to nie skutkowało, rzuciły się na siebie. Jeden z nich, po krótkiej walce, poddał się, pokazując brzuch. Wtedy wygrany odsunął się od ofiary, wypiął swoją klatkę piersiową, wyprężając ją i dumnie się uśmiechnął. Przegrany zaś podniósł się i odszedł smutny, przygarbiony, z podkulonym ogonem.
Może właśnie wtedy Król zrozumiał. Następnego dnia zwołał swoich poddanych, poczekał aż zamilkną i rzekł:
- Wybaczcie moi wierni poddani - w oku Króla dostrzec można było spływającą kroplę, a właściwie łzę. Poddani patrzyli na siebie ze zdziwieniem. Król mimo to kontynuował:
- To moja wina. Próbowałem stworzyć coś, co zaprzecza naturze. Nic nie jest równe. - W tłumie zebranych można było dostrzec lekkie poruszenie. - Niektórzy są wyżsi, inni niżsi. Jedni są mądrzejsi, drudzy wręcz przeciwnie. Wybaczcie mi, nie mogę być już waszym Królem.
Poddani wysłuchali swojego (byłego) Króla i rozeszli się, powracając do swoich obowiązków. Przypuszczali, że to żart, nieporozumienie. Mylili się, i to bardzo.
Bezimienny (Król) poczekał, aż poddani się rozeszli i zszedł z wieży.
Należy się tu wyjaśnienie. Owa wieża nie była zwykłą. Mieszkali na niej ludzie, wznoszono na niej domy, ogrody, pola uprawne...
Niedługo po odejściu Bezimiennego wieża upadła, gdyż ludzie kłócili się ze sobą o wszystko. żaden nie słuchał co mówi drugi.

Jeśli nie wiecie jeszcze jak tak wieża się zwie, to powiem wam.
Dzisiaj jest znana jako WIEżA BABEL.

lipiec 2007

Obrazek użytkownika Ziemowit

Dusza

Każdy człowiek kształtuje się poprzez jego myśli, spostrzeżenia oraz przemyślenia. Niekiedy taki człowiek staję się dobry, innym razem zły. Tak, to płytkie dzielenie świata. Chodzi o to, że żaden człowiek nie jest ani nadmiernie zły, ani zbyt dobry. Właśnie dlatego ludzi powinno dzielić się poprzez zmieszanie dwóch kolorów - czarnego i białego.
Na początku swojego życia człowiek jest szary, gdyż jego nowonarodzona dusza jest równie czysta (lub te równie brudna), co jego nowonarodzonych znajomych. Podczas gdy dziecko się rodzi, zaczyna płakać, bo coś je boli. No tak, wszystko pięknie, ale przecież może mieć więcej powodów do płaczu.. We mnie rodzi się pytanie: "Jakie?". Szczerze powiedziawszy mam parę teorii:
Pierwsza. Dziecko zaczyna płakać, gdyż wie, iż już nigdy jego dusza nie będzie tak zrównoważona i już się zastanawia, którą ścieżkę wybierze. Zapamiętuje to jedynie jego podświadomość, może to zależeć od płaczu lub otoczenia.
Druga. Dziecko płacze, bo właśnie otrzymało duszę, która dopiero zaczyna łączyć się z jego ciałem .Znowu nasuwa się słowo "harmonia".
Trzecia. Nasze dusze kształtują się wraz z nami, a co za tym podąża, każdy człowiek, który nas dotknie lub zobaczy, zostawia na naszej duszy piętno dobre lub złe.
Czwarta. Dziecko zaczyna płakać, bo zostało skazane na piekło. . . . którym jest Ziemia
No dobra. Idąc dalej śladem mojej teorii dziecko dorastać i się kształtuje, staje się dorosłe. Wtedy na język nasuwa się pytanie "Czy może się zmienić na lepsze?". W myśl wielu teorii człowiek zmienia się cały czas, dlatego trzeba uzupełnić to pytanie: "Czy człowiek może się zmienić w taki sposób, by stał się taki jak kiedyś?". Moim zdaniem raczej nie. Dlatego, że im dłużej człowiek żyje na tym świecie, tym więcej poznaje rzeczy, a przecież nie można cofać się w rozwoju. Skoro postawiło się pierwszy krok, trzeba postawić drugi, a potem trzeci. Tak tak . . . można postawić krok wstecz, ale i tak ten krok już nie będzie taki jak przedtem, bo poznał następny. To tak jak z rzeką. Nie można dwa razy wejść do tej samej rzeki. Taki jest właśnie człowiek.
A co z tego wywnioskujecie - to już wasza rzecz.

Obrazek użytkownika Ziemowit

Cztery pory roku

Cztery pory roku,
Każda z nich czasem przypływa do doku.
Jedne wzniosłe i wspaniałe,
Jedne kolorowe, inne czarno białe.
One są jak ludzie,
Niekiedy zniesławione, a kiedy indziej są w modzie.
Tak to wygląda,
Ale któż no to spogląda?

Obrazek użytkownika Ziemowit

Fortuna

Jeden pragnie i kocha
Cały czas szlocha
Drugi nie pragnie a posiada
Wiecznie o tym gada
Fortuna nie zna równowagi,
Dlatego każdy człowiek jest nagi.

Strony

Subskrybuj RSS - Ziemowit - blog