Stawiam garnek na kuchence, gazowej bo na elektryczną mnie nie stać
włączam gaz, wlewam wodę do garnka i różne takie tam, gotuję i gotuję.
Nagle słyszę pukanie do drzwi, otwieram...
-Dzień dobry
-Tak?
-Komornik, przyszedłem zawiadomić o zalegającej opłacie w wysokości 3000 zł,
należy wpłacić do końca tygodnia.
Zamknąłem drzwi, usiadłem na podłodze i? Załamałem się..
A zupa? do wywalenia...
Przechodząc przez miasto Monika zauważyła małęgo pieska pozostawionego samego
sobie, zbliżyła się do niego, wzięła na ręce a piesek lizną ją w podbródek.
To ją zmiękczyło, wzięła pieska ze sobą.
Poszła z nim na targ, kupiła obróżkę,karmę i smycz, od tej pory będziesz mój, o przepraszam, moja i masz się nauczyć chodzić na smyczy. Poszły razem dalej puszczając co chwilę do siebie oczko, czasem jakaś starsza pani im się dziwnie przyglądała na co piesek zareagował szczeknięciem, a właściwie nieudolnym pisknięciem, dziewczyna zaczęła się śmiać i poszły dalej do jej mieszkania. Zwykłe m3 z widokiem na jakże brzydki i obskurny rynek...
-Kochanie?
-Tak?
-Znowu ktoś nam psa ukradł.
-To pewnie znów ci Wietnamczycy, w duchu się cieszył bo psinka przysłaniała
3/4 życia jego dziewczynie i życzył komukolwiek, smacznego.
-No nic, idziemy do tej kawiarni?
-Tak, właśnie miałem cię o to spytać
Wstał z podłogi, oczy miał czerwone od płaczu a ręce trzęsły mu się z nerwów, podjął się zadania i postanowił pójść do rodziców po pożyczkę, a oni?
Mama znów będzie mi truła że gdybym się uczył to bym lepszą pracę miał.
Tata... wyłoży gotówkę na stół i dalej pójdzie oglądać te swoją giełdę na której więcej traci niż zarabia. Mam poczucie że jestem ich czarną owcą życia która zżera im wszystkie oszczędności.Po wypiciu herbatki i zjedzeniu dwóch kanapek
poszedł do pracy. Praca nudna jak flaki z olejem, praca na poczcie i sortowanie listów jest jak syzyfowa praca, niby ciągle coś robisz, ale i tak nie ma z tego pożytku, własnego...
To teraz damy ci imię, hmm? może misia? nie? no dobrze to coś innego może sonia? też nie? cholera to może ... Saba? o widzę że ci się podoba, no dobrze sabciu. Jutro pójdziemy do lekarza, on cię zbada i wtedy będziemy wiedziały czy aby nic ci nie jest.
A teraz chodź, powiedziała to klepiąc kołdrę na swoim łóżku, będziesz spała ze mną
Dziewczyna i piesek zasnęły
Koniec pracy, wybiła 3 w nocy, jak zwykle zrobił trochę nadgodzin w nadziei że
dostanie w końcu wymarzony awans. Docierając do domu zauważył jakąś źle wyglądającą kobietę
marznącą na dworze,poszedł do domu, by wrócić po chwili z kocem i filiżanką herbaty.
-Proszę tyle mogę przynajmniej dla pani zrobić
Ona chyba go nie zrozumiała, była z indii i jedyne co umiała powiedzieć to "dziękuję" i "dopomóż"
Uśmiechnęła się porozumiewawczo i chwyciła za filiżankę i koc.
On już dochodził do klatki schodowej gdy nagle wpadł na pomysł by ją wpuścić na klatkę,
lepsze to niż marznięcie na dworze.
Weszła powoli, najwidoczniej była głodna.
Poszedł do domu i przyniósł jej cały bochenek chleba.
W końcu z czystym sumieniem mógł iść do siebie by ułożyć się spać...
-Ummmm... Kochanie jesteś cudowna wiesz?
-Wiem złotko, zawsze, tak jak lubisz... a raczej... lubimy
-Co będziemy jutro robić? mój urlop kończy się dopiero za 4 dni
-Może pojedziemy do mnie na wieś na obiad?
-Do twoich rodziców? Ciekawe czy mnie polubią
-nie mają innego wyboru, skoro cię kocham to i oni muszą cię polubić
-też cię kocham, chodźmy już spać, ostatnimi razy wykańczasz moje wszystkie pokłady... energii
-hihi dobrze mój ty ogierku...
Czy on nie znajdzie nigdy lepszej pracy?
-Nie wiem
-A któż to ma wiedzieć?
-Stwórca?
-Daj spokój z bogiem, tu nie ma on nic do roboty
-hmm... chyba masz racje
-Wyłącz już komputer, już późno
-Chwileczkę, za moment do ciebie dołączę
- Mhm...
Następnego poranka On poszedł do pracy, zawołano go do dyrekcji
-Usiądź proszę. Chodzi o to że no wiesz... Jesteś dla nas zbyt dobrym pracownikiem
-Co proszę?
-Postępująca technologia coraz bardziej ogranicza usługi pocztowe, musimy
ciąć koszty, nie zrozum mnie źle, gdyby nie to, to dziś byś dostał awans.
-Czyli mnie zwalniacie?
-Tak...
-Dostaniesz pieniądze za cały ten miesiąc plus zaliczkę za nadgodziny.
-Dziękuję.
Wychodząc z poczty po schodach potknął się, upadł z 7 schodków, na głowę, zawieziono go do szpitala...
Pobudka piesku. Muszę cię zostawić samą, idę do pracy, będę za parę godzin.
Piesek zaskomlał i przytulił się do swojej pani.
Przepraszam, muszę I wyszła...
W drodze do szpitala zauważyła karetkę, postanowiła ją złapać, udało się i akurat była potrzebna.
-Co się stało?
-Gość miał pecha, wywalono go z roboty.
-Nie chcę jego życiorysu!
-Spadł ze schodów i uderzył głową o kant ostatniego schodka, paskudnie to wygląda
-Będzie uraz mózgu, z góry określiła. Dajcie mi morfinę i zatrzymajcie do cholery ten krwotok z czoła i nosa
-się robi.
(dzwonek telefonu)... ... Tak?
-Pani Aleksandra Premka?
-Tak, coś się stało?
-pani syn leży w szpitalu
-to chyba pomyłka
-Piotr Premka, lat 37, stan cywilny: wolny
-Już jadę !
Zabrać go na blok, szybko, zawołać chirurga! Pędziła z noszą i paroma lekarzami przez hol a wszyscy się
odsuwali jakby ich prąd raził. Trzasnęła noszą w drzwi które odskoczyły jak od wybuchu.
-Podłączyć ekg,kroplówkę i dawać mi tu narzędzia, będziemy się bawić w krawca
Momentalnie założyła strój chirurga i brała się za operację
Przy recepcji:
-Ale tu przywieźli mojego syna do jasnej holery!
-niestety nie możemy pani wpuścić na blok operacyjny, proszę tu czekać
-Chyba sobie kpicie!
-Proszę się uspokoić, albo wezwę ochronę by panią uspokoili
-Dobra
-Może pani usiąść i poczekać na jakieś wieści.
(dzwoni telefon)... .. ... Tak? Yhym. Coś jeszcze? dobra.
-Pani syn jest w pokoju 245, operacja przebiegła pomyślnie. Ale gdy skończyła mówić
kobitki już nie było
(Budzi się) Gdzie ja jestem? powiedział do siebie
obcy kobiecy głos- miał pan szczęście że akurat trafił pan na mnie, przy innym człowieku leżałby pan już w kostnicy
Nie wiem co lepsze żyć bez pracy czy umrzeć głupią śmiercią.
Tylko bez takich myśli, pańska matka zaraz tu będzie
no to widzę że chcecie mnie dobić a nie leczyć, ehh
(tu) wpada matka
-Rany boskie, co ci się stało!?
-Spadłem ze schodów... Wylali mnie z roboty...
-Nie czas teraz na myślenie o pracy, ile tu będzie leżał?
-miesiąc? rok? życie? Cie wiemy na ile jest uszkodzony jego rozum.
-Ale mówi!
-Mowa to podstawowy czynnik, to nic nadzwyczajnego. Może pani wyjść?
Chciałabym przebadać pani syna,zauważając minę matki obiecała że bezie delikatna.
No dobra maminsynku zobaczymy co jeszcze możesz...
-Tylko nie maminsynku, to nie moja wina że mam Taką matkę...
-Też fakt. Możesz ruszać rękoma? Świetnie a nogami? oj coś nie dobrze to wygląda,
zalecę ci rehabilitację.
-Kto ją poprowadzi?
-Ja.
- O rany ....
-Eee tam, będę delikatna
-Ha, Ha. Zabawne
-dobra teraz śpij....
Najnowsze komentarze