w księżycowym ogrodzie gdy cichym westchnieniem
zbudziłam wszystkie świetliki
siedziałam zadumana nad nagłym wspomnieniem
i myśli me wpadły w zamęt dziki
oto byłam jak dziś na zielonej jak nadzieja trawie
biegnąc na oślep przez skoszone łąki
patrzyłam jak odlatują w nieznaną dal modre żurawie
i poczułam palący ból rozłąki
przyniosłeś mi raz pachnących kwiatów pełne ręce
lecz odleciałeś razem z żurawiami
a ja trzymałam w dłoni więdnące kaczeńce
i płakałam czerwonymi łzami
~sunny
Najnowsze komentarze