patrząc, w oddalającą się pustkę
twoich oczu ciemnych jak noc
kiedy księżyc z gwiazdami w aksamicie utonął
stoję w odstępie o jeden metr sekund błogich
myśląc jak, wydobyć głos z
delikatnych łez jak rosa o szarości poranka
przemykając na drugą bielszą stronę
okrycia puchowego, zerknięcia twoich warg
i myślę tak, w bezkresnej bieli jak, przejść na drugą stronę
czując zmysłami powonienia, czarny tusz
to twoje słowa, jak niemy film, nie widzę ich już...
o miłości nie do końca udanej (tak mi się wydaje)
Najnowsze komentarze