Idę ulicą, brzytwą chlastam
Lekko na duszy i gest szeroki
Przerzynam się przez środek miasta
Mam precyzyjne cięcia i kroki
Jeszcze przechodzień, jeszcze taksówkarz
Więc chlast! na odlew i jeszcze chlast!
Beztrosko idę jak na majówkę
I tak mnie chlastać coś naprzód gna
I nie jest ważne, że krew tak tryska
Że ja tu chlast! a ona trysk!
Idę radosny, chlastam po pyskach
Bo jakże tu nie chlasnąć w pysk?
Najnowsze komentarze